Takie wypadki, jak ten pod Glinojeckiem, to częsty widok na DK7
– Często jeżdżę "siódemką" i za każdym razem zastanawiam się co z nią jest nie tak, bo nie chodzi tu tylko o samą drogę ale też jej magnetyzm, który przyciąga tak liczną rzeszę wariatów za kółkiem – mówi nam Mariusz, kierowca zawodowy z Olsztyna. Jego słowa potwierdzają najnowsze statystyki policyjne. Wynika z nich, że DK7 to najniebezpieczniejsza trasa w Polsce. Jest tak z wielu powodów.
Według opublikowanego niedawno raportu policji dot. wypadków drogowych w 2018 roku w statystykach ilościowych króluje droga krajowa nr 7. W ciągu ubiegłego roku doszło tu do 374 wypadków, w których zginęły 54 osoby, a 510 zostało rannych. Co gorsza liczby te wzrastają z roku na rok.
Do jednego z ostatnich wypadków w 2018 roku doszło w grudniu w miejscowości Książ Wielki w powiecie miechowskim. Na prostym odcinku drogi z nieznanych przyczyn zderzyły się dwa samochody osobowe. Dwie osoby zginęły.
Do kolejnego tragicznego wypadku doszło w Łazach pod Warszawą. Na skrzyżowaniu al. Krakowskiej (DK7) z ul. Łączności kierowca toyoty wyjeżdżając z drogi podporządkowanej zderzył się z bmw. Pasażerka bmw zginęła na miejscu.
W lipcu z kolei na "siódemce" na odcinku między Jabłonką a Chyżnem doszło do śmiertelnego wypadku z udziałem jednego samochodu. Nie wiadomo dlaczego auto z 20-latkiem za kierownicą na prostym odcinku drogi wypadło z trasy i dachowało. Kierowca zginął na miejscu. A to przecież tylko ułamek wszystkich tragicznych zdarzeń drogowych, do których doszło na tej trasie w ciągu ostatniego roku.
Do kolejnego tragicznego wypadku doszło w Łazach pod Warszawą. Na skrzyżowaniu al. Krakowskiej (DK7) z ul. Łączności kierowca toyoty wyjeżdżając z drogi podporządkowanej zderzył się z bmw. Pasażerka bmw zginęła na miejscu.
Samochody? Prędkość?
– Rzeczywiście jest niebezpieczniej – przyznaje Stefan Kot, kierowca z Warszawy. – Kiedyś jak jeździłem siódemką na południe Polski do rodziny, to nie było tylu wariatów za kółkiem, ale także nie było tylu samochodów. To ten dziki i wzmożony ruch powoduje, że statystyki policyjne nieubłaganie idą w górę. Jedno jest pewne, kto nie musi tędy jechać, powinien omijać tę trasę szerokim łukiem – mówi nam kierowca. Czy ma rację?
Owszem, liczba samochodów w 2018 roku w Polsce, w porównaniu do 2017 wzrosła o 1,6 miliona sztuk! Ale o ile taka liczba może stworzyć większy tłok na drogach, to jednak to nie liczba samochodów jest winna tylu wypadkom.
Zdaniem policji stale jako jednym z najczęstszych powodów wypadków na drogach jest niedostosowanie prędkości do warunków na drodze oraz nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu.
– Można powtarzać na każdym kroku, robić akcje edukacyjne, solić mandaty, a kierowcy i tak swoje – mówi nam zaprzyjaźniony policjant z garnizonu warmińsko-mazurskiego.
– Jak pracowałem w drogówce, nie raz zdarzało mi się wysłuchiwać tłumaczeń kierowców jacy to oni spóźnieni, że spieszą się do domu. Ale żaden z nich nie pomyśli, że przez ich zachowanie nie tylko oni mogą do tego domu nie wrócić, ale także jakiś inny biedaczyna, w którego wjadą samochodem – przyznaje policjant. A wariatów i bezmyślnych kierowców na DK 7 nie brakuje, pisaliśmy o tym niedawno na łamach naTemat.pl.
Jak mogę to unikam
– Kiedyś jechałem tutaj "blablacarem" z przedstawicielem handlowym – opowiadał nam Karol, student. – Ja rozumiem, że wyprzedza się inne pojazdy. Czasami może zdarzyć się sytuacja "na trzeciego", ale kurde, żeby wyprzedzać wyprzedzający samochód?! Przecież to wypadek gotowy, śmierć na miejscu, a on wyprzedzał tak chyba ze trzy razy! – mówił.
Podobne wrażenia z jazdy miał Witek, 34-letni kierowca w firmie transportowej. – Nie wiem od czego zacząć, bo aż tyle tego jest. Jeżdżę tędy praktycznie cztery razy w tygodniu i nigdy nie było tak, żebym nie bał się o swoje życie, widząc jak jeżdżą inni kierowcy. Pal licho prędkość, ale wyprzedzać na tak wąskiej drodze i to na trzeciego? – opowiadał naTemat Witek.
Nasi rozmówcy zwracali uwagę na to, że problem "siódemki" może tkwić w jej przekroju, bo jednak jest bądź, co bądź w większości wąską trasą. Ale to się już zmienia, bo jej północna część, głównie w województwie pomorskim i warmińsko-mazurskim to już droga szybkiego ruchu S7 z dwoma pasami w każdą stronę, zjazdami i obwodnicami większych miast.
Powodem tak dużej ilości wypadków mogą być za to nadal dość przeciętne umiejętności kierowców, którzy nie umieją poruszać się po ruchliwych drogach. W sytuacjach stresowych to brawura zastępuje u nich rozsądek, a potem tragiczne skutki takiego działania widać w mediach i policyjnych archiwach.
– Tu się musi zmienić mentalność i kultura jazdy. Dlaczego w bardziej ludnych i bogatszych państwach jest mniej tragicznych wypadków? Bo tam ludzie szanują swoje życie, a jak jadą szybko, to nie stwarzają zagrożenia dla innych i robią to na drogach do tego przeznaczonych. Być może za kilka lat, kiedy doczekamy się lepszej infrastruktury i lepszych kierowców, będzie mniej wypadków... – zastanawia się policjant.
***
Droga krajowa nr 7 to droga krajowa klasy S oraz klasy GP, czyli bezpłatna, prowadząca z Żukowa k. Gdańska przez Warszawę do granicy ze Słowacją w Chyżnem. Łacznie ma 776 km. Jest ona częścią międzynarodowej drogi europejskiej E77 prowadzącą dalej przez Słowację do stolicy Węgier, Budapesztu.
Zdaniem policji stale jako jednym z najczęstszych powodów wypadków na drogach jest niedostosowanie prędkości do warunków na drodze oraz nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu.
– Można powtarzać na każdym kroku, robić akcje edukacyjne, solić mandaty, a kierowcy i tak swoje – mówi nam zaprzyjaźniony policjant z garnizonu warmińsko-mazurskiego.
– Jak pracowałem w drogówce, nie raz zdarzało mi się wysłuchiwać tłumaczeń kierowców jacy to oni spóźnieni, że spieszą się do domu. Ale żaden z nich nie pomyśli, że przez ich zachowanie nie tylko oni mogą do tego domu nie wrócić, ale także jakiś inny biedaczyna, w którego wjadą samochodem – przyznaje policjant. A wariatów i bezmyślnych kierowców na DK 7 nie brakuje, pisaliśmy o tym niedawno na łamach naTemat.pl.
Jak mogę to unikam
– Kiedyś jechałem tutaj "blablacarem" z przedstawicielem handlowym – opowiadał nam Karol, student. – Ja rozumiem, że wyprzedza się inne pojazdy. Czasami może zdarzyć się sytuacja "na trzeciego", ale kurde, żeby wyprzedzać wyprzedzający samochód?! Przecież to wypadek gotowy, śmierć na miejscu, a on wyprzedzał tak chyba ze trzy razy! – mówił.
Podobne wrażenia z jazdy miał Witek, 34-letni kierowca w firmie transportowej. – Nie wiem od czego zacząć, bo aż tyle tego jest. Jeżdżę tędy praktycznie cztery razy w tygodniu i nigdy nie było tak, żebym nie bał się o swoje życie, widząc jak jeżdżą inni kierowcy. Pal licho prędkość, ale wyprzedzać na tak wąskiej drodze i to na trzeciego? – opowiadał naTemat Witek.
Nasi rozmówcy zwracali uwagę na to, że problem "siódemki" może tkwić w jej przekroju, bo jednak jest bądź, co bądź w większości wąską trasą. Ale to się już zmienia, bo jej północna część, głównie w województwie pomorskim i warmińsko-mazurskim to już droga szybkiego ruchu S7 z dwoma pasami w każdą stronę, zjazdami i obwodnicami większych miast.
Powodem tak dużej ilości wypadków mogą być za to nadal dość przeciętne umiejętności kierowców, którzy nie umieją poruszać się po ruchliwych drogach. W sytuacjach stresowych to brawura zastępuje u nich rozsądek, a potem tragiczne skutki takiego działania widać w mediach i policyjnych archiwach.
– Tu się musi zmienić mentalność i kultura jazdy. Dlaczego w bardziej ludnych i bogatszych państwach jest mniej tragicznych wypadków? Bo tam ludzie szanują swoje życie, a jak jadą szybko, to nie stwarzają zagrożenia dla innych i robią to na drogach do tego przeznaczonych. Być może za kilka lat, kiedy doczekamy się lepszej infrastruktury i lepszych kierowców, będzie mniej wypadków... – zastanawia się policjant.
***
Droga krajowa nr 7 to droga krajowa klasy S oraz klasy GP, czyli bezpłatna, prowadząca z Żukowa k. Gdańska przez Warszawę do granicy ze Słowacją w Chyżnem. Łacznie ma 776 km. Jest ona częścią międzynarodowej drogi europejskiej E77 prowadzącą dalej przez Słowację do stolicy Węgier, Budapesztu.
Fragment z Krakowa do Rabki jest także częścią trasy tzw. Zakopianki, czyli najczęściej uczęszczanej przez turystów drogi w Tatry. Trasa przebiega przez pięć województw: pomorskie, warmińsko-mazurskie, mazowieckie, świętokrzyskie i małopolskie.
DK 7 jest najniebezpieczniejszą trasą w Polsce. Potwierdzają to kierowcy | naTemat.pl
źródło: https://natemat.pl/268123,dk-7-jest-najniebezpieczniejsza-trasa-w-polsce-potwierdzaja-to-kierowcy