czwartek, 6 grudnia 2018
niedziela, 25 listopada 2018
Zbigniew Korpolewski nie żyje. Aktor i prezenter miał 84 lata.
Zbigniew Korpolewski i Irena Santor
O śmierci Korpolewskiego poinformowała stacja TVP Info powołując się na informację jego córki.
Korpolewski urodził się 5 września 1934 r. w Tczewie. Egzamin aktorski zdawał u Kazimierza Rudzkiego. Pisał teksty m.in. dla Hanki Bielickiej, a w 2011 r. wydał jej biografię. Pisał też dla kabaretów "Dudek" i "Egida".
Jako prezenter prowadził m.in. warszawski koncert The Rolling Stones w 1967 r. i The Animals dwa lata wcześniej. Wraz z Jerzym Połomskim, Ireną Kwiatkowską i Ireną Santor - swoją życiową partnerką - występował za granicą - w Anglii, Australii, USA i Kanadzie.
TVP Info przypomniała, że w Telewizji Polskiej prowadził autorski program satyryczny "Loża" wraz z Tadeuszem Rossem.
Był dyrektorem Zakładu Widowisk Estradowych, a przed odejściem na emeryturę w latach 90-tych dyrektorem w stołecznym Teatrze "Syrena".
Według mediów Korpolewski kilka miesięcy temu przeszedł operację serca i po niej przebywał pod opieką w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie wraz z Santor.
W wieku 84 lat zmarł Zbigniew Korpolewski, artysta estradowy, aktor, reżyser i prezenter. Był wieloletnim partnerem piosenkarki Ireny Santor.
Zbigniew Korpolewski urodził się 5 września 1934 roku w Tczewie. Był aktorem, prezenterem, reżyserem i artystą estradowym.
Prowadził koncerty zespołów takich jak m.in. The Rolling Stones (1967 r.) i The Animals (1965 r.). Przez lata występował za granicą z Jerzym Połomskim, Ireną Kwiatkowską i życiową partnerką - Ireną Santor. Pisał teksty satyryczne dla Hanki Bielickiej i kabaretów takich jak "Egida" i "Dudek".
W latach 80. wraz z Tadeuszem Rossem prowadził w Telewizji Polskiej program satyryczny "Loża". Przed przejściem na emeryturę kierował warszawskim Teatrem Syrena.
5 lat temu Zbigniew Korpolewski został odznaczony brązowym medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
źródło: http://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114628,24209584,zbigniew-korpolewski-nie-zyje-aktor-i-prezenter-mial-84-lata.html
https://kultura.onet.pl/film/wiadomosci/zmarl-zbigniew-korpolewski-mial-84-lata/3dk951w
25.XI.2018 Niedziela Dzień Pluszowego Misia
2018
25
Niedziela
Imieniny dzisiaj obchodzą: Erazm, Katarzyna oraz Beatrycze, Elżbieta, Godzimir, Józef, Maria, Merkury, Mojżesz, Tęgomir
Przysłowia na dziś:
Nietypowe święta:
Dzień TramwajarzaDzień Kolejarza
Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet
Dzień Bez Futra
Ogólnopolski Dzień Erasmusa
Cytat dnia:
„Jeśli masz bardzo zły dzień i wydaje ci się, że wiecej nie dasz rady, że to już koniec. To zobacz przy sobie anioła, który szturcha cię w bok i mówi: "weź nie przesadzaj".” - Adam Szustak
sobota, 24 listopada 2018
Car polskiego kina. Mija 110. rocznica urodzin Aleksandra Forda
Nikt tak spektakularnie jak on nie rządził polskim kinem. Był szanowany, ale niezbyt lubiany. Otoczony wianuszkiem kobiet, miał wielką władzę, bogactwo i pozycję, o jakiej inni mogli tylko marzyć. Jego "Krzyżaków" obejrzało w kinach ponad 30 milionów Polaków. Po wydarzeniach z marca ‘68 padł ofiarą systemu, który sam współtworzył. Zmarł w zapomnieniu, na emigracji, śmiercią samobójczą – wcześniej nagrał taśmę, na której obwiniał za wszystko swoją drugą żonę, odbitą Zygmuntowi Kałużyńskiemu. 24 listopada mija 110. rocznica urodzin Aleksandra Forda.
- 24 listopada mija 110. rocznica urodzin Aleksandra Forda, reżysera, scenarzysty i producenta
- Do 1968 roku Ford był najbardziej wpływową postacią polskiego kina, pociągał za niemal wszystkie sznurki
- Jego największym i najpopularniejszym dziełem jako reżysera są nakręceni z wielkim rozmachem "Krzyżacy" z 1960 roku. W PRL-u film obejrzało 33 miliony widzów
- Uwielbiał życie pełne luksusów i przepychu, uchodził za duszę towarzystwa, króla życia i wielbiciela kobiet – mimo niewielkiego wzrostu cieszył się wielkim powodzeniem. Odbił żonę Zygmuntowi Kałużyńskiemu
- W 1968 roku, na skutek antysemickiej nagonki, stracił swoją pozycję i został zmuszony do emigracji
- W kwietniu 1980 roku, kompletnie zapominany i opuszczony przez bliskich, powiesił się w amerykańskim motelu
Gdyby on przyjechał do USA w latach 20., to byłby nie tylko Goldwynem, ale Goldwyn-Meyerem – powiedział kiedyś w rozmowie z Andrzejem Wajdą o Aleksandrze Fordzie amerykański dziennikarz David Halberstam. Wiedział, co mówi.
Historia polskiego reżysera, scenarzysty, wykładowcy i producenta - jednego z założycieli przedwojennego START-u i pierwszego szefa Filmu Polskiego (1945-47), a potem kierownika artystycznego Zespołu Filmowego "Blok" (1948-49) i "Studio" (1955-68) - rzeczywiście bardziej przypomina barwne biografie ojców Hollywood niż kogokolwiek, kto osiągnął w Polsce Ludowej sukces. Ford był jednym z tych, którym udało się sporo zrobić przed wojną, a jeszcze więcej po niej – w jej trakcie również świetnie sobie radził.
Doskonała zawodowa pasja, bajkowe i wystawne życie, władza, pieniądze, kobiety… to wszystko sprawiło, że Aleksander Ford był królem życia – do czasu, kiedy sam stał się ofiarą systemu, w którym czuł się jak ryba w wodzie i który de facto współtworzył. W 1968 roku zaszkodziło mu żydowskie pochodzenie i powiązana z nim treść części filmów, jakie nakręcił.
Najbardziej znanym i popularnym filmem reżysera są "Krzyżacy" z 1960 roku, efektowna, nakręcona z wielkim rozmachem (w systemie CinemaScope i na taśmie Eastmancolor) ekranizacja powieści Henryka Sienkiewicza. Ford napisał do niej także scenariusz, wspólnie z Jerzym Stefanem Stawińskim.
Foto: Agencja BE&W
Zwycięstwo na każdym polu
Dzieło to, będące jednym z pierwszych polskich filmów kolorowych – niektórzy błędnie uznają, że pierwszym – miało swoją premierę 17 lipca 1960 roku w olsztyńskim kinie "Polonia". Połączona była z oficjalnymi uroczystościami państwowymi z okazji 550. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Kulminacyjnym punktem widowiska jest oczywiście sama bitwa, która do dzisiaj robi spore wrażenie.
"Krzyżacy" zostali oczywiście nakręceni na zamówienie ówczesnej władzy, chcącej wykorzystać obraz w celach propagandowych. Udało się z solidną nawiązką, bowiem do 1987 roku film obejrzały w polskich kinach 33 miliony widzów, a prawie drugie tyle liczyła widownia w ZSRR. Zapewne nie wliczano w tę statystykę obowiązkowych pokazów na letnich obozach harcerskich i koloniach.
Fordowi zlecono zadanie nieprzypadkowo – nikt wtedy nie miał w polskim kinie takiej pozycji jak on, mimo że dwa lata wcześniej Władysławowi Gomułce na tyle nie spodobał się wcześniejszy film reżysera, "Ósmy dzień tygodnia", że premierę odwołano. I Sekretarz KC PZPR, widząc tę ekranizację prozy Marka Hłaski, miał ponoć stwierdzić, że polscy reżyserzy dostrzegają w naszym kraju tylko picie wódki. W efekcie produkcja, ze Zbigniewem Cybulskim i Sonią Ziemman w obsadzie, stała się na 25 lat "półkownikiem".
Trochę za, więcej przeciw
Środowisko filmowe, choćby to związane z łódzką "Filmówką", w której Ford wykładał, a w latach 1954-56 był dziekanem Wydziału Reżyserii, nie przepadało za nim. Szanowano jego wielki profesjonalizm, chwalono filmy, mistrzowskie oko, doceniano też, że ma nosa do utalentowanych twórców i świetnych scenariuszy, ale w rozmowach kuluarowych krytykowano jego zachowanie i postawę – nie tylko dlatego, że afiszował się ze swoim bogactwem, jeździł luksusowymi samochodami i otaczał wianuszkiem kobiet. Oskarżano go niekiedy o blokowanie rozwoju i karier wielu twórców, których konkurencji się obawiał - chodziły nawet słuchy, że wykupywał niektóre scenariusze tylko po to, by nie mogły być zrealizowane.
Z drugiej strony, to właśnie głównie wysiłkowi Forda zawdzięczają swoje powstanie Zespoły Filmowe, w których kształcili się późniejsi czołowi reżyserzy polskiego kina, jak Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz czy Roman Polański, a także operatorzy. To on stał za inicjatywą przewiezienia z powrotem do Polski zrabowanego przez Niemców sprzętu filmowego.
Kobiety rzeczywiście otaczały Forda niemal cały czas. Uchodził za seksownego faceta, mimo że mierzył tylko 160 centymetrów. Reżyser cieszył się wielkim powodzeniem i był częstym bohaterem miłosnych i bulwarowych plotek - szczególnie głośno było o jego romansie z Aleksandrą Śląską oraz o wielkim skandalu, który wybuchł, kiedy odbił żonę krytykowi filmowemu Zygmuntowi Kałużyńskiemu. Było to w roku 1960, kiedy reżyser sprowadził ją z zagranicy do Łodzi, by zdubbingowała Teresę Tuszyńską w "Do widzenia, do jutra".
Tą żoną była amerykańska aktorka Eleanor Griswold, o 30 lat młodsza od Forda. Rozwiódł się dla niej z Janiną Wieczerzyńską, z którą wychowywał syna Aleksandra Forda juniora. Griswold urodziła mu kolejne dzieci - córki Konstancję i Justynę oraz syna Romana. Małżeństwo przetrwało do samobójczej śmierci reżysera w 1980 roku, chociaż wyłącznie na papierze.
Ludzie Wisły, ludzie Palestyny
Aleksander Ford urodził się w Kijowie (niektóre źródła podają także Lwów) 24 listopada 1908 roku. Zadebiutował dwadzieścia jeden lat później krótkometrażowym "Nad ranem", jako student historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Dwa lat później współtworzył Stowarzyszenie Miłośników Filmu Artystycznego "Start", a w 1935 roku Spółdzielnię Autorów Filmowych SAF. Rozgłos przyniósł mu "Legion ulicy" z 1932 roku, którego bohaterami byli warszawscy gazeciarze.
Foto: Stanisław Dąbrowiecki / PAP
Krótko potem wyjechał do Palestyny, gdzie nakręcił cykl filmów o osadnikach żydowskich ("Sabra", "Makabiada", "Kronika Palestyńska:). Tematykę żydowską podejmował też w "Drodze młodych" z 1936 roku, zrealizowaną w języku jidysz, ale nakręcił także dokument o wiślanych flisakach ("Ludzie Wisły", 1938), wraz z Jerzym Zarzyckim.
Niektóre z tych przedwojennych filmów miały taki wydźwięk, że oskarżano go o szerzenie komunistycznej propagandy.
Skutki i wstrząsy
W czasie II wojny światowej Ford pracował w Związku Radzieckim, gdzie związał się najpierw z wytwórnią "Czołówka", a następnie Wytwórnią Filmową Wojska Polskiego. Nakręcił wtedy między innymi dokumentalne "Przysięgamy ziemi polskiej" (1943), ukazujące formowanie się i zaprzysiężenie I Dywizji Wojska Polskiego, oraz wstrząsający reportaż "Majdanek - cmentarzysko Europy".
W 1945 roku WFWP przekształciła się w Państwowe Przedsiębiorstwo "Film Polski", którego Ford został pierwszy dyrektorem – cieszył się protekcją samego Stalina i także dlatego w późniejszych latach zaczęto o artyście nieco złośliwe mówić "car". Wrota kariery stały przed nim otworem. Po wojnie nakręcił między innymi biograficzną "Młodość Chopina" (1951), z Czesławem Wołłejko i Aleksandrą Śląską w rolach głównych, a także socrealistyczny dramat "Piątka z ulicy Barskiej" (1954), również ze Śląską, a także Tadeuszem Janczarem w obsadzie, ukazujący społeczne skutki II wojny światowej.
Pierwsze potyczki z władzą
Jednakże pierwszym filmem, jaki Ford nakręcił po wojnie, była "Ulica graniczna" z 1948 roku. Produkcja została brutalnie pocięta przez cenzurę. A wszystko dlatego, że reżyser rozprawiał się w niej z antysemicką naturą Polaków na przykładzie dzieci zamieszkujących jedną z kamienic podczas powstania w warszawskim getcie.
Foto: PAP
Film, który nagrodzono Złotym Medalem na Festiwalu Filmowym w Wenecji, oburzył między innymi pisarkę Marię Dąbrowską, która uznała go za skrajnie antypolski, oraz wiceministra kultury i sztuki Włodzimierza Sokorskiego – Biuro Polityczne KCPZPR miało zastrzeżenia, że w tragedię Żydów reżyser nie wpisał doktryny marksistowskiej. Ford miał jednak taką pozycję, że nie szkodziły mu żadne potyczki z władzą. Do czasu. Marzec ’68 zmienił wszystko.
Granica na kłódkę
Jeszcze w lutym 1968 roku Aleksander Ford był najważniejszą osobistością polskiego kina – filmowcem, który rozpoczął właśnie pracę nad filmem opowiadającym o ostatnich latach życia Janusza Korczaka. Miesiąc później był już personą non grata. Ze szczytu zawodowej i politycznej hierarchii spadł na sam dół. Niemal z dnia na dzień pozbawiony został prawa do pełnienia jakiejkolwiek funkcji w kinematografii. Wszystko przez antysemicką nagonkę z marca tamtego roku, która zmusiła do emigracji tysiące Polaków pochodzenia żydowskiego.
Załamany, uzależniony od kina, sławy, bogactwa i blichtru, a pozbawiony środków do życia, Ford zdecydował się z żoną i trójką dzieci na emigrację – najpierw udał się do Izraela, następnie do Austrii i RFN, gdzie w 1974 roku ukończył zaczęty film "Jest pan wolny, doktorze Korczak", a potem do Danii.
Cały czas chciał wrócić do kraju, ale w tamtych warunkach geopolitycznych nie było to możliwe. - Nie chcemy jego powrotu – powiedział publicznie I sekretarz KC PZPR Edward Gierek.
Ku przepaści
Co sprawiło, że w nocy z 3 na 4 kwietnia 1980 roku Aleksander Ford się powiesił? Stało się to podczas jego czwartej wizyty w Stanach Zjednoczonych, gdzie odwiedzał mieszkające tam z Eleanor Griswold dzieci. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu, a formalnie istniało tylko na papierze. Zresztą, niedługo wcześniej Eleanor wniosła pozew o rozwód.
Już w Danii wybuchały między obojgiem coraz częstsze awantury, a Ford próbował po raz pierwszy targnąć się na swoje życie. Eleanor nie wytrzymała i opuściła męża, zabierając dzieci do Stanów Zjednoczonych. Rozpad małżeństwa, wielka tęsknota za mieszkającymi na innym kontynencie córkami i synem - ale i za ojczyzną - z pewnością miały decydujące znaczenie przy podjęciu tak tragicznej i ostatecznej decyzji. Tak jak i brak jakichkolwiek zawodowych perspektyw. Nieliczne próby filmowe reżysera za granicą przechodziły zupełnie bez echa.
Porządek musi zostać
W dniu śmierci Ford zameldował się w niewielkim motelu w Naples na Florydzie. Tam nagrał, po polsku, pożegnalne taśmy dla dzieci i żony. W swojej książce "Przyszłem" Janusz Głowacki, który znał dobrze wdowę po reżyserze, opisuje fragment skierowany do Eleanor. "Ty ku**o, ty suko, to wszystko przez ciebie".
Zwisające z żyrandola ciało reżysera pokojówka znalazła 4 kwietnia nad ranem. Dzień wcześniej Ford wręczył jej 100 dolarów, mówiąc: "To moje ostatnie pieniądze. Proszę po mnie posprzątać".
W dobrym towarzystwie…
Aleksander Ford junior, najstarszy syn reżysera, zmarły w 2012 roku aktor, wspominał w jednym z wywiadów, że o śmierci ojca dowiedział się z "Życia Warszawy", a konkretnie z wydrukowanej w gazecie krótkiej depeszy PAP zatytułowanej "Alfred Hitchcock i Aleksander Ford nie żyją".
– Ojciec lubił dobre towarzystwo – skomentował aktor. I chociaż to wspomnienie raczej nie jest prawdziwe, bo Hitchcock zmarł kilka tygodni później, trafność podsumowania natury ojca nie budzi chyba żadnych wątpliwości.
źródło: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/car-polskiego-kina-mija-110-rocznica-urodzin-aleksandra-forda/p64w8lh?utm_source=onet40&utm_medium=referral&utm_campaign=share_from_detail
Etykiety:
110 lat,
Aleksander Ford,
kino,
kobiety,
Krzyżacy,
marzec 1968,
na emigracji,
reżyser,
śmiercią samobójczą,
urodziny,
władza,
zmarł w zapomnieniu,
Zygmunt Kałużyński,
żona
Lokalizacja: Polska
Zielona 42, 95-100 Łódź, Polska
piątek, 23 listopada 2018
Niewolnice II RP. Zapomniana historia polskich służących
Odmawiano im prawa do wypoczynku, prywatności, a nawet imienia. Nazywano Kasiami lub Marysiami w zależności od tego, jak zatrudniającemu je jaśniepaństwu było wygodniej. Pracowały 24 godziny na dobę, wychowywały cudze dzieci, nie mogły wyjść z domu ani odezwać się bez pozwolenia. Za nieposłuszeństwo albo zupełnie bez powodu były bite, głodzone i gwałcone. O tym jak w pierwszej połowie XX wieku wyglądało w Polsce życie nawet 500 tys. służących mówi Joanna Kuciel-Frydryszak, autorka książki „Służące do wszystkiego”.
Według podręcznika dla służących z 1930 roku – dziewczyna dowiaduje się, że:
REKLAMA
– Do swoich chlebodawców zwraca się proszę pana, proszę pani, ale już do osób utytułowanych lub wyższe zajmujących stanowiska należy mówić: wielmożna pani, wielmożny panie lub jaśnie panie, jaśnie pani.
– Do małych dzieci może mówić po imieniu, do starszych: paniczu, panienko.
A poza tym:
– Nie powinna głośno chodzić, bo „bardzo nieładnie, gdy przy przejściu młodej dziewczyny dudni podłoga i trzęsą się meble”.
– Nie należy głośno ziewać ani się śmiać.
– Nie krzyczeć przez okno do innych służących.
– Jeść cicho.
– Gdy chce przyjąć gości, pyta panią o pozwolenie. Gdy chce czymś poczęstować, pyta pani, czy może użyć naczynia.
– Nos wycierać najciszej, jak można.
– Przed wyjściem z domu należy panią poprosić o zgodę.
– Gdy goście Państwa wychodzą, służąca pomaga im się ubrać, ale „bez chęci otrzymania napiwku”.
Fragment książki „Służące do wszystkiego”
źródło: https://www.newsweek.pl/kultura/ksiazki/niewolnice-ii-rp-zapomniana-historia-polskich-sluzacych/cjtpnqc
Witold Sobociński nie żyje. Wybitny polski operator filmowy zmarł w wieku 89 lat
Źródło: filmschool.lodz.pl, tvn24.pl (http://www.tvn24.pl)
https://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/witold-sobocinski-nie-zyje-zmarl-w-wieku-89-lat,885018.html
O śmierci Witolda Sobocińskiego, wybitnego polskiego operatora, poinformowała na swojej stronie Łódzka Szkoła Filmowa. Filmowiec odszedł 19 listopada 2018 w wieku 89 lat.
Witold Sobociński był jednym z pierwszych absolwentów PWSFTviT w Łodzi. Od lat 80. XX wieku był też jednym z wykładowców Wydziału Operatorskiego - jednym z najważniejszych w historii całej szkoły.
Na przestrzeni swojej trwającej ponad pół wieku kariery stworzył m.in. niezapomniane zdjęcia do filmów "Wszystko na sprzedaż", "Wesele" i "Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy (wspólnie z Edwardem Kłosińskim i Wacławem Dybowskim), "Życie rodzinne" Krzysztofa Zanussiego, "Sanatorium pod Klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa czy "Frantic" Romana Polańskiego.
Został m.in. trzykrotnie nagrodzony za całokształt twórczości na Camerimage, otrzymał nagrodę Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych, "Orła" za osiągnięcia życia, "Platynowe Lwy" w Gdyni, Nagrodę Specjalną Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych (PSC) oraz Nagrodę Stowarzyszenia Filmowców Polskich za wybitne osiągnięcia artystyczne.
Łódzka Szkoła Filmowa informację o jego śmierci przekazała też za pośrednictwem mediów społecznościowych:
Witold Sobociński był ojcem Piotra Sobocińskiego i dziadkiem Piotra Sobocińskiego Jr., którzy poszli w jego ślady - skończyli Łódzką Szkołę Filmową i zostali operatorami filmowymi. Piotr Sobociński, który współpracował m.in. z Krzysztofem Kieślowskim, zmarł w 2001 roku. Piotr Sobociński Jr. jest m.in. autorem zdjęć do filmów "Róża", "Wołyń", "Bogowie", "Cicha noc" czy "Najlepszy".
źródło: https://www.antyradio.pl/Film/News/Witold-Sobocinski-nie-zyje-Polski-operator-filmowy-zmarl-w-wieku-89-lat-27256
poniedziałek, 19 listopada 2018
TO SĄ KONSEKWENCJE SPANIA Z KOTEM W ŁÓŻKU. PODEJRZEWAŁAM TO, ALE TERAZ BADANIA TO POTWIERDZAJĄ
Każdy miłośnik kotów wie o tym, że czasem w nocy nasz pupil lubi wskoczyć do łóżka i pomruczeć nam do uszka. Czy spanie z kotem jest bezpieczne dla zdrowia?
Poznajcie fakty na temat obcowania z kociakiem
1. Koegzystencja z kotem wzmacnia serce.
Kota nie sposób nie głaskać, a głaskanie redukuje poziom stresu i niepokoju, które są główną przyczyną zawałów. Właściciele kotów są spokojniejsi i mają zdrowsze serca.
2. Wsparcie emocjonalne
Koty są znakomitymi słuchaczami, więc dają swoim właścicielom wsparcie w trudnych chwilach. Właściciele kotów zdecydowanie rzadziej korzystają z terapeutów, rzadziej zmagają się z chorobami o podłożu emocjonalnym depresją czy nerwicą.
3. Koty… ułatwiają randkowanie
90% właścicieli kotów chętniej umówi się na randkę z kimś, kto ma kota. Od razu przypisują kandydatowi na partnera wrażliwość i dobre serce i przede wszystkim mają wspólny temat na przełamanie pierwszych lodów.
4. Właściciele kotów są inteligentniejsi
Statystyki nie kłamią. Właściciele kotów mają lepsze wykształcenie, a także lepiej rozwiniętą inteligencję emocjonalną.
5. Kot jest stosunkowo tani w utrzymaniu
6. Zmniejsza poczucie osamotnienia
Osoby samotne, w które mają kota zdecydowanie słabiej odczuwają samotność.
7. Uczą pokory
Koty stosują zasadę ograniczonego zaufania. Nie będą słuchać bezwzględnie, nie będą tak wierne jak psy. Koty zaufają człowiekowi spokojnemu, uczciwemu, zrównoważonemu i szczeremu. I takiemu, który potrafi pójść na kompromis, gdy kot koniecznie musi postawić na swoim.
8. Z kotem śpi się lepiej
Według naukowców lepiej śpi się z kotem niż z partnerem. Kot nie wierci się, nie chrapie, nie zabiera kołdry, nie wstaje w środku nocy, a jednocześnie zaspokaja potrzebę ciepła i bliskości innej istoty.
9. Chroni przed alergiami
Dzieci, które od początku wychowują się z kotem mają znacznie silniejszy układ odpornościowy, który chroni je przed infekcjami i alergiami. Statystycznie dzieci te chorują mniej i rzadziej są alergikami.
10. Koty mogą uratować nam życie
Odnotowano wiele przypadków, gdy koty wykorzystując znakomity węch i instynkt były w stanie ostrzec swoją rodzinę przed niebezpieczeństwem.
źródło: https://dzisiaj.net.pl/sa-konsekwencje-spania-z-kotem-w-lozku-podejrzewalam-ale-teraz-badania-potwierdzaja/?fbclid=IwAR3LnB5z6ZjTSGwFHKIcI8aNEDL49oZ2PLqzYMxxZT9FsGjxEbKh2y19W2E
Etykiety:
alergia,
emocje,
inteligencja,
kot,
łóżko,
osamotnienie,
pokora,
pomrukiwanie,
randkowanie,
ratunek,
serce,
spanie,
taniość,
ucho
Lokalizacja: Polska
Zielona 42, 95-100 Łódź, Polska
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kartka z kalendarza na 20.05.2022
140 dzień roku 20 tydzień roku 2022 Maj 19 maja 2022 21 maja 2022 20 Piątek Imieniny dzisiaj obchodzą: Bernardyn , Kolumba oraz ...
-
Burt Reynolds nie żyje. Aktor, który w Polsce znany był przede wszystkim z serii "Mistrz kierownicy ucieka", zmarł w wieku 82 la...
-
Ksiądz: 'Trzeba się zbroić, bo kraj zagrożony'. Wierni nie wytrzymali. Mężczyzna wstał i przerwał kazanie, inni wyszli z kościoła ...