istoria Bałut jest na wskroś wyjątkowa. Niegdyś największa wieś na świecie, licząca ponad 100 tys. mieszkańców. Równo wiek temu przyłączona do prężnie rozwijającej się przemysłowej Łodzi. Zmitologizowana przez kolejne dekady za sprawą licznych legend. Bez Bałut "Miasto Włókniarzy" nie byłoby sobą...
Był dokładnie 18 sierpnia 1915 roku, gdy ukazało się rozporządzenie niemieckiego szefa policji. Wielka wieś, siedlisko biedoty, znalazła się w granicach miasta. Tak bardzo wrosła w jego tożsamość, że po dziś dzień kojarzy się z nim nierozerwalnie.
– Bez historii Bałut nie byłoby historii Łodzi. Rozwój dziewiętnastowiecznej, przemysłowej Łodzi sprawił, że do miasta zaczęli ściągać wszyscy spragnieni lepszego życia i szybkiego bogactwa. I tak w błyskawicznym tempie wyrósł biedny, zaniedbany, chaotyczny moloch – Bałuty. Wciąż zajmujące ważne miejsce w mitologii miasta, jako domena żydowskiej i polskiej biedoty – czytamy w witrynie internetowej łódzkiego Centrum Dialogu im. Marka Edelmana, która organizuje obchody 100-lecia przyłączenia Bałut do Łodzi.
Dziś w potocznym języku "bałuciarz" znaczy niekiedy tyle, co "chuligan" - kiedyś odnoszono to określenie raczej do drobnych rzezimieszków, ale i poważnych gangsterów, takich jak chociażby żydowski król półświatka – Ślepy Maks. Symbol łódzkiej mafii, tamtejszy Al Capone, opanował te zakątki miasta, które inni omijali szerokim łukiem.
Lokalna prasa raz po raz donosiła o gangsterskich porachunkach z udziałem Ślepego Maksa. Stworzył istny kodeks honorowy, wymierzał sprawiedliwość na własną rękę, z zadziwiającą skutecznością egzekwował długi. Nic dziwnego, że nazywano go też "królem Bałut". Albo łódzkim Robin Hoodem. Gdy widział krzywdę najbiedniejszych, zawsze reagował.
Łódź. Miasto w dwudziestoleciu międzywojennym jedyne w swoim rodzaju, pełne energii i polotu. To tam rosły w potęgę fabrykanckie fortuny. Tam rozwijał się artystyczny geniusz Tuwima czy Rubinsteina. Tam też, w zakazanych bałuckich zaułkach, rozlegały się strzały, powietrze przecinały ostrza noży, a z kieszeni ludzi w tajemniczy sposób znikały portfele. Łódź z tamtych czasów to miasto o wielu twarzach. Tę najgorszą współtworzył człowiek z bielmem na oku.R. Piotrowski, Ślepy Maks, Warszawa 2014
Dziś Bałuty są dla łodzian tym, czym Praga dla warszawiaków. Albo Kazimierz dla krakusów. Przez lata kwitło w tej części Łodzi przeświadczenie o przynależności do specyficznej wspólnoty, rozwijał się swoisty folklor, życie biegło własnym rytmem. Aż do czasu, gdy miasto po raz drugi opanowali Niemcy.
Tym razem naziści, którzy realizowali zbrodniczą politykę rugowania wszelkich przejawów polskości. Ludność żydowską niebawem skazano na śmierć - ot tak, cały naród. Wielokulturowa Łódź, gdzie niegdyś dobrymi sąsiadami byli Niemcy, Żydzi i Polacy, straciła rację bytu.
To właśnie na Bałutach i Starym Mieście okupanci stworzyli drugie co do wielkości getto na ziemiach polskich – po getcie warszawskim. Dziś, spacerując po miejscach związanych z zamkniętą dzielnicą, obcujemy z historią. Ślady przeszłości są wszędzie. Inaczej niż w Warszawie, gdzie każdy kontakt z kawałkiem gettowego muru to coś wyjątkowego.
Bałuty to też symbol obecnej Łodzi. Choć po wojnie, przynajmniej częściowo, zmieniły swoje oblicze, wciąż są legendarne. Opowieści o gwarze panującym na licznych targowiskach mieszają się ze złą sławą ciasnych i ciemnych uliczek. – Bez kija i noża nie podchodź do Bałuciorza – wciąż daje się słyszeć na łódzkim bruku. Choć w sąsiedztwie wyrosła jedna z wizytówek miasta - wielkie centrum usługowo-handlowe Manufaktura, mało kto zapuści się na Bałuty po zmroku.
Spacer po dzielnicy to nie tylko odkrywanie żydowskiej Łodzi ze stuletnimi kamienicami i największym kirkutem w tej części Europy, ale też robotniczych zakamarków, które bywały miejscami gwałtu, grabieży czy zabójstw. Piętno historii jest na Bałutach aż nadto wyczuwalne. Zmusza do ciągłego odkrywania.
źródło:http://natemat.pl/151863,najwieksza-wies-na-swiecie-przylaczona-do-lodzi-baluty-dzielnica-biedoty-mafii-i-rozpusty-swietuje-100-lecie-istnienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz