Odbudowa pałacu Saskiego w Warszawie to historyczny fałsz - Kultura - Newsweek.pl
11 listopada prezydent Andrzej Duda ogłosił decyzję o odbudowie Pałacu Saskiego w Warszawie. Na prawicy o jego odbudowie mówi się od lat i traktuje się budynek jak brakujący element polskiej historii. Problem w tym, że nikt nie tłumaczy zawiłej historii budowli i miejsca, w którym stał.
Odbudowa Pałacu ma być symbolicznym aktem wieńczącym stulecie odzyskania niepodległości. To nie pierwszy, ale prawdopodobnie najważniejszy głos w sprawie odbudowy historycznego budynku. Wcześniej mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków Jakub Lewicki napisał w oświadczeniu „W pełni popieram ideę odbudowy Pałacu Saskiego i pałacu Bruehla”. Jego deklaracja może być spełnieniem oczekiwań prawicy, która od co najmniej dziesięciu lat głośno mówi o odbudowie reprezentacyjnego gmachu, który jeszcze przed wojną stał w centrum Warszawy.
11 listopada prezydent Andrzej Duda ogłosił decyzję o odbudowie Pałacu Saskiego w Warszawie. Na prawicy o jego odbudowie mówi się od lat i traktuje się budynek jak brakujący element polskiej historii. Problem w tym, że nikt nie tłumaczy zawiłej historii budowli i miejsca, w którym stał.
Odbudowa Pałacu ma być symbolicznym aktem wieńczącym stulecie odzyskania niepodległości. To nie pierwszy, ale prawdopodobnie najważniejszy głos w sprawie odbudowy historycznego budynku. Wcześniej mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków Jakub Lewicki napisał w oświadczeniu „W pełni popieram ideę odbudowy Pałacu Saskiego i pałacu Bruehla”. Jego deklaracja może być spełnieniem oczekiwań prawicy, która od co najmniej dziesięciu lat głośno mówi o odbudowie reprezentacyjnego gmachu, który jeszcze przed wojną stał w centrum Warszawy.
Inicjatywa Saski 2018 działa aktywnie od pięciu lat, na jej facebookowym forum zebrało się ponad 27 tysięcy użytkowników. Wszyscy oni chcą, by na 100-tną rocznice odzyskania niepodległości odbudować potężny gmach pałacu w centrum Warszawy. Dziś z jego niegdysiejszych kształtów został tylko fragment arkady - grób nieznanego żołnierza. Słuchy o odbudowie pałacu wracają w ostatnich dekadach co jakiś czas, a projekt był swego czasu oczkiem w głowie byłego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Odbudowa miała być namacalnym elementem planów polityki historycznej. Teraz do planów wraca wojewódzki konserwator zabytków, który mówi o potrzebie odbudowania pałacu. Nikt jednak nie opowiada, jaki to miałby być pałac, ani w jakim celu odbudowuje się tak wielki budynek w centrum miasta.
Historia pałacu wybudowanego po 1661 roku rozciąga się na przestrzeni czterech wieków. W tym czasie budynek przechodził z rąk do rąk, zmieniał właścicieli, status i swoją funkcję, był pałacem rodu Morsztynów, rezydencją króla Augusta II z dynastii Saskiej, w XIX wieku mieściło się tu liceum, budynki garnizonu wojskowego mieściły się także burdele. Wojna zniszczyła miejsce doszczętnie, Niemcy wysadzili całość budowli, ale część budowli, Grób Nieznanego Żołnierza, który znajdował się tu od 1925 roku, cudem ocalał. Przez lata plac po pałacu stał niemal pusty. Póki co, od ponad dekady na prawicy wykonuje się ruchy, w kierunku odbudowy gmachu.
Lech Kaczyński po objęciu prezydentury miasta Warszawy wyszedł z inicjatywą odbudowy zabytku. Od razu pojawiły się pytania, na które nie dostajemy odpowiedzi. Jaki pałac chcemy odbudować, i czemu ten nowy budynek miałby służyć? Co restaurować chce prawica? Pałac królów Polski czy budynek, który przedwojenni warszawiacy już tylko zwyczajowo nazywali pałacem Saskim. Bo choć nie wszyscy o tym pamiętają w latach XX-lecia pałac Saski zmienił znacznie swoje funkcje. – Budynek przywołuje się jako jeden z architektonicznych symboli przedwojennej Warszawy. Owszem, pałac stal przy jednym z najważniejszych placów miasta, nie był jednak uważany za perłę architektury. Dowodem tego było choćby dopuszczenie likwidacji budynku zawarte w warunkach konkursu na przebudowę Placu Marszałka Piłsudskiego z 1935 roku. Niech nie zwiedzie nas efektowna kolumnada, pałac w formie z 1939 roku nie był reprezentacyjny, nie miał głównego wejścia, ani eleganckich wnętrz – tłumaczy Jarosław Trybuś, główny kurator wystawy Muzeum Warszawy.
Kurator i znawca architektury dodaje też, że Pałac Saski od 1842 roku był wielokrotnie przebudowywany i remontowany. Jak na ironię rozbudowę pałacu, którego kształt odbudować chce inicjatywa Saski 2018, ufundował rosyjski kupiec o nazwisku Skwarcow.
W walce o „historyczną prawdę” zwolennicy odbudowy mają jeszcze jednego przeciwnika. Jak na ironię jest nim sama historia. Trybuś tłumaczy: – Budowa byłaby przede wszystkim, użyję mocnych słów, historycznym fałszerstwem. Decyzję o tym by po wojnie nie odbudowywać pałacu podjęli ludzie, którzy przeżyli tę wojnę. Widzieli zniszczone miasto i pamiętali jak wyglądało przed wojną. To ci ludzie w pełni świadomie zdecydowali pozostawić jedyną w mieście trwałą ruinę, by przypominała o tym czego doświadczyła Warszawa [chodzi o grób nieznanego żołnierza - przyp. red.] trzy luki na tle ściany drzew. Poruszający, piękny obraz – komentuje Trybuś. Michał Krasucki, naczelny konserwator zabytków miasta stołecznego Warszawy dodaje, że pozostawienie placu takim jaki jest to decyzja celowa. Architekci, którzy decydowali się na odbudowę miasta, rekonstrukcje setek kamienic, gmachów czy pałaców postanowili w tym właśnie miejscu pozostawić pustkę i fragment ruin, jako świadectwo zniszczenia, które wyrządziła nam wojna. Takie miejsca znajdziemy też w Hiroszimie czy Berlinie. To pomniki, tyle, że pomniki pustki.
Władza niewiele mówi o historii budynku, jeszcze mniej o tym jak miałaby wyglądać odbudowa, na którą jak podaje serwis Saska2018 potrzeba około 262 milionów złotych. – Odbudowa budynku wydaje się trudna co najmniej z kilku powodów. Choćby dlatego, że fundamenty oryginalnego pałacu zostały wpisane do rejestru zabytków i są pod placem. Trzeba byłoby je najpierw z rejestru wykreślić, by móc w ich miejsce wylać fundamenty pod nowy pałac. To co oryginalne zostałoby zniszczone na rzecz kopii – tłumaczy Trybuś i zaznacza, że nawet jeśli udałoby się odbudować Pałac Saski to będzie to tylko fasada. Dzisiejsze normy budowlane wymagają stropów innej grubości, które pomieszczą na przykład instalacje. W efekcie oryginalna fasada nie będzie pokrywać się z wnętrzem. Taką sytuację mamy już niedaleko w odbudowanym Pałacu Jabłońskich.
Jest jeszcze rzecz, która zupełnie umyka z dyskusji, choć powinna być stawiana na pierwszym miejscu. Nie wiemy co miałoby się w budynku znaleźć, komu miałby służyć i jakie funkcje pełnić. – Dotąd nikt nam nie powiedział czemu ma służyć ten nowy pałac saski. Budynki powstają dla określonych funkcji. Jaka ma być funkcja pałacu nie wiemy – kończy Trybuś. Przyszły Pałac Saski wydaje się zatem dosłownie i w przenośni fasadą. Symbolem naszego fasadowego myślenia o historii, którą traktujemy na wyrywki i tak jak nam wygodniej.
źródło: https://www.newsweek.pl/kultura/odbudowa-palacu-saskiego-w-warszawie-to-historyczny-falsz/frge3kp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz